25-letni mężczyzna przyznał się do spowodowania wypadku, mimo że w chwili zdarzenia nie był nawet w samochodzie. Przed sądem odpowie za zeznanie nieprawdy. Okazało się, że skłamał, bo chciał chronić bliską osobę.

Policjanci wydziału kryminalnego prowadzili od września ubiegłego roku dochodzenie w sprawie wypadku drogowego, do którego doszło na terenie Koniaczowa. Kierujący oplem frontera uderzył w tył daewoo matiza, które pchnięte uderzyło w audi. W zdarzeniu ranna została pasażerka daewoo. Do kierowania oplem przyznał się 25-letni mieszkaniec gminy Jarosław. 

Funkcjonariusze sporządzili oględziny miejsca i pojazdu, a także ustalali okoliczności tego zdarzenia. Przesłuchali 25-latka, pouczając go wcześniej o odpowiedzialności karnej, wynikającej z art. 233 § 1 KK - za fałszywe zeznania i zatajenie prawdy.

Zeznania mężczyzny nie do końca zgadzały się z tym, co mówili świadkowie tego wypadku. Owe rozbieżności nie dawały spokoju prowadzącemu sprawę policjatowi. W trakcie czynności funkcjonariusze ustalili, że podana przez 25-latka wersja, jest jednak nieprawdziwa, a oplem kierował ktoś inny. Z policyjnych ustaleń wynikało, że młodego mężczyzny w chwili zdarzenia, w ogóle nie było w samochodzie. Na miejscu zjawił się chwilę po zdarzeniu, przed przyjazdem funkcjonariuszy. Najprawdopodobniej chciał wziąć na siebie odpowiedzialność, za bliską mu osobę. 

Policjanci ustalili, że za kierownicą opla siedział 63-letni mieszkaniec Jarosławia. Mężczyzna był już wcześniej karany za spowodowanie wypadku. Tym razem usłyszał zarzuty spowodowania wypadku drogowego, ucieczki z miejsca zdarzenia i kierowania pojazdem pomimo zakazu sądowego. Grozi mu zaostrzenie odpowiedzialności karnej za te przestępstwa.

W sprawie składania fałszywych zeznań przez 25-latka, policjanci prowadzą odrębne postępowanie. Jeżeli osoba zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.