W służbie dobry policjant i kolega, kiedy zdejmuje mundur, oddaje się swoim pasjom. Ostatnie jego osiągnięcie to 1,9 km pływania, 90 km na rowerze i na koniec 22 km biegu, w ponad 30-stopniowym upale. Tyle do pokonania miał asp. Radosław Dziubiński policjant ruchu drogowego z przemyskiej komendy. Funkcjonariusz wziął udział w zawodach Enea Bydgoszcz Triathlon, które odbyły się w lipcu.
Enea Bydgoszcz Triatlhlon - to jedno z najbardziej popularnych wydarzeń multisportowych na świecie i największa impreza triathlonowa w Polsce. Co roku gromadzi ponad 4 500 zawodników i blisko 25 000 kibiców.
Jak poradził sobie nasz policjant w tych zmaganiach sportowych? Całość zajęła mu 5:18:18, co jak na debiut, jest bardzo dobrym wynikiem. Podczas tych zawodów odbyły się Mistrzostwa Polski Policjantów w Triathlonie, a Radek był czwarty na tym dystansie.
Cel został osiągnięty i co dalej? Na to pytanie Radek odpowiada: ”Kolejne plany są bardzo ambitne – Castle Triathlon Malbork i dwa razy dłuższy dystans, czyli 3,8 km pływania, 180 km na rowerze i przebiegnięcie maratonu”.
Na pytanie skąd tak dobra kondycja, motywacja i wiara we własne siły? - „Na rowerze jeździłem od zawsze. Długa i wyczerpująca jazda nie jest mi obca. Mam za sobą sporo dłuższe trasy od tej na triathlonie, jak choćby przejazd solo, na odcinku Przemyśl-Zamość-Przemyśl, czyli 310 km. To taki sam dystans jak z Przemyśla "na kawkę", na krakowski rynek. Ostatnio, w ramach przygotowań do triathlonu, wybrałem się rowerem do Lwowa i przemierzyłem 240 km w samotności, nieznanymi drogami Ukrainy. Zawsze bardzo chciałem zwiedzić to piękne miasto, więc nadarzyła się świetna okazja, by to jakoś połączyć. Często te dłuższe wyjazdy ciężko jest zrealizować, z uwagi na grafik służbowy i pogodę, dlatego jak tylko jest dobre okienko, możliwość spełnienia kolejnego planu oraz przetarcia nowego szlaku i kierunku, to chętnie korzystam. 2 lata temu, kończąc służbę o 22, spakowałem rower i ruszyłem w trasę samochodem. Po dotarciu o 3 w nocy na Łysą Polanę, przespałem się 3 godzinki, a już o 6, zbudzili mnie oczekujący ze śniadaniem znajomi. Razem wyruszyliśmy na piękną widokowo, od dawna planowaną, ponad 200-kilometrową pętlę wokół Tatr, którą zakończyliśmy około godziny 20. Spakowałem rower i wróciłem do domu. Następnego dnia o 6 rano, pełen pozytywnej energii i z szerokim uśmiechem, rozpocząłem służbę. Mam za sobą również udany start w Tour de Pologne amatorów, który w ostatnich dwóch latach, odbywał się na ciężkich podjazdach w naszym rejonie.Kocham wodę i uwielbiam pływanie, gdyż moje rodzinne strony to Mazury, a tam nie brakuje cudownych miejsc do aktywnego relaksu w wodzie.
Tak naprawdę o triathlonie myślałem już 13 lat temu, gdy nie był jeszcze tak popularny, ale przez poważną kontuzję, nie byłem w stanie biegać powyżej 5 km. Jednak po udanej rekonstrukcji, zacząłem więcej biegać i brać udział w zawodach. Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Ostatnio podczas biegu II Kańczucka Dycha, stanąłem na podium w swojej kategorii.
Motywacja jest kluczowa, ale miłość do sportu mam zapisaną w genach. Moi rodzice od zawsze prowadzili aktywny tryb życia i czerpią z tego radość do dziś. Zaszczepili we mnie miłość do gór, wędrówek i poznawania nowych miejsc. Nabrałem trochę doświadczenia zdobywając wszystkie dostępne dla każdego szczyty. Już za chwilę czeka mnie prawdziwe wyzwanie - wyczekiwane wyjście z przewodnikiem na Gerlach, najwyższy szczyt Tatr, w ramach prezentu na okrągłe urodziny.
Nie wystarczy talent. Druga połowa sukcesu to determinacja, bardzo ciężka praca i wytrwałe dążenie do celu. Warto znaleźć w życiu coś, co sprawia nam przyjemność. Trzy dyscypliny, z którymi musiałem zmierzyć się w triathlonie, towarzyszyły mi od zawsze. W końcu musiały połączyć się w całość."
Jak widać, mimo ciężkiej i wymagającej służby, można podążać za tym, co nas uszczęśliwia, znaleźć czas na pasję i żyć pełnią życia. Gdy jesteśmy szczęśliwi, stajemy się bardziej efektywnymi pracownikami. Życzymy Radosławowi dalszych sukcesów sportowych!